Dom tymczasowy u Pani Agaty
Z Panią Agatą znamy się prawie od samego początku naszej działalności. Kobieta mieszka wraz ze swoim mężem w jednej z polskich wsi w województwie kujawsko-pomorskim. Nie trudno tu trafić, droga w zasadzie sama do niej prowadzi. Kiedy pierwszy raz ją odwiedziłam, nie zdążyłam nawet wyjść z samochodu, a ona już witała mnie najserdeczniejszym uśmiechem jaki do tej pory widziałam. Ciepło bijące od tej pozytywnej twarzy bardzo trudno opisać w prostym tekście na stronę internetową. Wiedziałam natomiast jaki był cel mojej podróży, dowieść karmę dla Jorga – naszego tymczasowicza, który trafił tu unikając mordowni w Kotliskach. Co to była za akcja! Telefony, błagania o miejsce i tylko jedna Pani Agata z wyciągniętą ręką na pomoc. Wtedy nie wiedziałam, że los skrzyżuje moje ścieżki z prawdziwym ludzkim aniołem. To właśnie tam otoczone miłością, w domowej atmosferze żyją niemedialne wyrzutki. Znajdują tu miejsce weterani schronisk a’la Wojtyszki. Psiaki w podeszłym wieku, bez większych szans na adopcje ale także wylęknione podrostki niespełniające wyśrubowanych norm byłych opiekunów.
Cała ok. trzydziestopsiowa drużyna jest utrzymywana w przeważającej części ze środków własnych Pani Agaty i jej małżonka. Niektóre psy mają swoich opiekunów wirtualnych, którzy dokładają dla nich kilka groszy co miesiąc. Wśród psich seniorów znajdą się i tacy, którzy mają zapewnione pełne finansowanie z zewnątrz. Mogłoby się wydawać, że ich życie to sielanka. Nic bardziej mylnego.
Dopiero – jakoś rok później – po telefonie zdesperowanej Pani Agaty, która przez łzy mówiła mi, że zamyka dom tymczasowy z powodu niewydolności finansowej i braku realizacji wcześniej wspomnianych deklaracji. Postanowiłam, że podejmę się pozyskiwaniem funduszy na utrzymanie kikołowych tymczasowiczów. Dlatego też organizujemy permanentne zbiórki karmy i funduszy, które zasilają DT Pani Agaty w karmę.
Wiem również jak wygląda dzień Pani Agaty, która pierwszy spacer z psami zaczyna o 4.00.